22 stycznia 2018

Od Jenny - Cd. Zero

Wolałam trzymać się z dala od obozu. Już od rana przybywali nowi półbogowie, witani przez dyrektora z otwartymi ramionami. Nie lubiłam brać udziału w takich uroczystościach. Nie interesowało mnie czyje teraz dzieci do nas trafiły i czy było ich mniej niż w tamtym roku. Dlatego zapisałam się na całodzienny patrol wokół obszarów obozu, by być jak najdalej od tego wszystkiego. Już z dala było słychać radosne rozmowy i naszych ukochanych nauczycieli. Nawet nie zerknęłam w tamtą stronę. 
Po kilku godzinach chodzenia wokół, nie było żadnych niebezpieczeństw. Nie było z kim walczyć. Nie było kogo zaatakować. Spokój i harmonia. Od czasu do czasu z centrum dobiegały radosne śmiechy, a ognisko zostało rozpalone, pomimo wczesnej godziny. 
Jeszcze tylko dwie godziny upomniałam się i ruszyłam dalej, nie chcąc wypadać z rytmu. Pod nosem nuciłam tylko mi znaną pieśń, rozglądając się wokół. Ptaki cicho śpiewały swe pieśni, a wiatr rozwiewał korony wysokich dębów. Lubiłam te miejsce. Zawsze w takie upalne dni jak ten, mogło się skryć w cieniu drzew i zapomnieć o otaczającym świecie. Mech przyjemnie zapadał się pod nogami, a ja nudziłam się coraz bardziej. Cal biegał gdzieś wokół, sprawdzając czy przypadkiem czegoś nie przegapiłam, lecz po chwili wrócił, nawet nie będąc zmęczonym po długim dniu. Pogłaskałam jego masywny łeb i spojrzałam w dwukolorowe oczy. 
I wtedy stało się stało się coś co zmieniło trochę bieg mojego dnia
Jakaś postać z zamkniętymi oczami leżała na ziemi, nawet nie zauważając mojego przybycia. Pies szykował się już do ataku, lecz wstrzymałam go mając pewne obawy, czy przypadkiem nie jest jednym z nowych, którzy przybyli tu sprzed kilku dni. Podeszłam bliżej, a on nawet nie drgnął. Dopiero, gdy nachyliłam się nad jego ciałem i zasłoniłam słońce, otworzył głos i zmierzył mnie dziwnym wzrokiem. 
- Kim jesteś? - mruknął, nawet nie racząc wstać. Podniosłam brew, nadal się w niego wpatrując i uważając, na to, by nie stanąć na jego żółwiu ninja. 
- Po pierwsze gówno cię to powinno interesować, po drugie nie powinno cię tu być, a po trzecie teraz mam patrol i dzięki tobie mam kłopoty, synu Hadesa. Zadowolony z odpowiedzi? - powiedziałam słodkim głosem i uśmiechnęłam się promiennie. Po paru sekundach, leniwie podniósł się z ziemi i wtedy mógł przyjrzeć mi się bliżej. Ja mu także.
- Jesteś dziewczyną czy chłopakiem? - spytał, przecierając oczy i patrząc na mnie w oczekiwaniu. Moja ręka już chciała chwycić za mój nóż, lecz szybko się powstrzymałam. Jenna bądź miła.
- Czy ja ci wyglądam na chłopaka?
- ...
- ...
- Masz krótkie włosy, więc myślałem, że...
- No tak, bo każda dziewczyna ma długie włosy, nieprawdaż?
Mruknął pod nosem jakieś przekleństwo i zabrał z ziemi bluzę, otrzepując ją delikatnie, a później znów zaszczycił mnie swoim wzrokiem.
- Masz dziwne włosy
- Masz dziwne oczy
Powiedzieliśmy to w tym samym momencie, patrząc na siebie zdziwieni. Dziwne oczy? Zawsze miałam mały dylemat ze swoimi oczami, bo moja "choroba" była bardzo rzadko widywana. Ale czy musiał mi o tym przypominać? Miałam ochotę je zasłonić, naprawdę.
<ZERO?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz