17 lutego 2018

Od Iry - Cd. Alexa

 Mama była artystką w pełnym tego słowa znaczeniu. Wyczyn chłopaka przywołał wspomnienia z minionych lat, gdy siadywałam obok Annalie i oglądałam ją przy pracy. Wywołało to nieznaczny uśmiech, szybko zmyty przez zaczepkę Aleca. Prychnęłam na znak oburzenia, nerwowymi ruchami strzepując wodę z twarzy. Poczułam, jak eyeliner spływa, kreśląc kilka szlaczków o bliżej nieokreślonych kształtach. Cóż... Musiało upodobnić mnie to do pierrota- tragicznego błazna, z którego oczu sączyły się czarne łzy. Oj nie, tak nie będziemy się bawić. Pokręciłam głową w odpowiedzi na jego pytanie. Rozpoczął wojnę, trzeba ją zakończyć. Włożyłam dłoń do letniej wody, zamaszystym ruchem ochlapując zaskoczonego młodzieńca. Towarzyszyło temu głośne "EJ!" i cichy śmiech nas obojga. Podniósł rękawicę, ponownie atakując. Pisnęłam, chichocząc jak mała dziewczynka. Nigdy nie pozwalano mi się bawić w wodzie, czy wysilać bardziej, niż uważano za konieczne. Głównie przez moją wrodzoną tendencję do chorowania, połączoną ze wstrętem do wszelkiego rodzaju medykamentów. Wprawnym ruchem zrzuciłam glany ze zmęczonych nóg, weszłam do jeziora po kostki. Chłód przyprawił mnie o gęsią skórkę. A więc takie to uczucie... Uśmiechnęłam się pod nosem, chlapiąc na zielonookiego coraz to większymi porcjami życiodajnej cieczy. W tym momencie czułam się naprawdę wolna i szczęśliwa, wszelkie zmartwienia ulotniły się, niczym poranna mgiełka. Koszula czerwona jak krew zsunęła się dość mocno, odsłaniając przemoczony T-Shirt, przylepiony do rozgrzanej skóry i koronkowego stanika. Obserwator stwierdziłby, że wyglądałam teraz wyzywająco, jednak to nie moja wina. Nie przywiązywałam do tego uwagi, chciałam po prostu bawić się. Bawić tak, jak nigdy wcześniej. W końcu mieliśmy lato, powinniśmy z tego czerpać jak najwięcej korzyści. Zwłaszcza, że po opuszczeniu obozu najpewniej nasze drogi się rozejdą. Każdy odejdzie w swoją stronę, realizując się na różne sposoby. Jedni ukryją się z dala od ludzi, drudzy skorzystają z nabytych umiejętności, by pomagać potrzebującym. Jeszcze inni mogą zechcieć zaszkodzić żyjącym, przechodząc na stronę zła. Ponownie dostałam w twarz porcją wody. Krople ściekały na szybko unoszący się i opadający biust. Zadrżałam, gdy wiatr musnął nagą skórę, przebił się przez cienki materiał letniego stroju. Niedługo powinnam wrócić do siebie, przebrać w coś suchego, odpocząć. Ale jeszcze troszkę, jeszcze chwilka.
 — Tylko na tyle cię stać?!— Zawołałam, powstrzymując chichot.

ALEX?