9 lipca 2018

Od Alexa - Cd. Iry

Zadrżała. Zauważyłem to nawet pomimo odległości, w jakiej od siebie staliśmy. Zwinnym ruchem wskoczyłem na mostek i chwyciłem jeden z koców znajdujących się na łóżku. Cóż, uwielbiam kocyki.
- Chodź, księżniczko, bo się zaziębisz. Kto wtedy będzie ratował ze mną świat? - parsknąłem, gdy zaczęła powoli iść w moją stronę, rozchlapując wodę. Gdy stanęła przede mną, zarzuciłem jej materiał na ramiona i lekko potarłem. I muszę przyznać, że gdybym mógł wcale nie zakrywałbym tego co teraz miałem na widoku, ale nie przystoi.
Okręciła się kocem, wyciskając wodę z włosów. Rozejrzałem się wokół siebie za jakimś ręcznikiem, lecz nic takiego nie ujrzałem. Chwyciłem więc jej włosy i użyłem jednej ze swoich umiejętności, po chwili włosy były suche.
- Wieczorem jest ognisko zapoznawcze, prawda? - spytała nagle, patrząc na góry wystające za jeziorem. Także spojrzałem w tamtym kierunku i usiadłem na schodach. Po chwili przyłączyła się do mnie.
- Tak. Chejron mówił, że to jakaś obozowa tradycja. O A jutro od rana zaczynają się normalne zajęcia. Już spotkaliśmy jednego nauczyciela i jakoś nie mam na jego temat dobrej opinii. Mam nadzieję, że go zmienią, albo będę mu robić na złość podczas lekcji- mruknąłem, i zakryłem twarz rękoma, wzdychając głośno. Dopiero tutaj przyjechaliśmy, a już każą nam się zadomowić z tym miejscem. Jakoś nie wszyscy nie mają z tym problemu.
- Jakoś nie widzę ciebie w takiej roli - jej melodyjny śmiech rozniósł się po wodzie i nawet ptaki zdawały się zamilknąć, by tylko móc go usłyszeć.
- Zobaczymy, zobaczymy. Żebyś się nie zdziwiła - dźgnąłem ją palcem w policzek i wskazałem ręką na kudłacza leżącego na posłaniu - A to tak naprawdę ogar, tylko się schował w takiej uroczej postaci. Istny morderca, rozszarpujący swoje ofiary na strzępy - Topaz zamerdał ogonem i podszedł do nas powoli, liżąc moją rękę. - Widzisz, odkryłaś nasze tajemnice. Chyba będę musiał cię zabić, naprawdę! Chociaż może się nad tobą zlitujemy- mój udawany głos wyrażający władczość, wywołał na jej twarzy kolejny uśmiech. - Chociaż lepiej nie, bo jeszcze Cerbera na nas naślesz i co ja zrobię. Kiedyś już w Hadesie i nie mam dobrych wspomnień z tego miejsca. - pokiwałem głową potwierdzając własne słowa.
- I co ty tam niby robiłeś? - Ira spojrzała na mnie z błyskiem w oku.
- Wiesz, mogę udzielić ci tylko informacji, że trzygłowy piesek twojego taty gonił mnie przez pół Hadesu. I to tylko, dlatego, że powiedziałem, że mają tam na dole brzydką posadzkę. Wszyscy bogowie na pewno by się ze mną zgodzili.
<Ira?>