15 kwietnia 2018

Od Jenny - Cd. Zera

Osoba, która obudziła mnie szarpnięciem za ramie i wybudziła mnie tak rano, nieźle oberwała ode mnie w nos. Nie lubię, gdy ktoś dotyka mnie bez pozwolenia, bardzo cenię sobie swoją strefę osobistą. A to już nie moja sprawa, że on o tym nie wiedział. Kiedy wydusił z siebie informacje na temat dzisiejszego dnia, zniknął za drzwiami, a ja ubrałam się w swoją lekką zbroję i nawet nie siląc się na poprawienie niesfornych włosów, ruszyłam wprost do stajni. Czując zapach świeżego siana i końskiej sierści szybko zapomniałam o niemiłym poranku i ruszyłam do ostatnich boksów. Większość z nich już była pusta, lecz Lyset czekała na mnie cierpliwie, nie wydając z siebie żadnego odgłosu. Pogłaskałam jej pysk i już wiedziałam, że w jej obecności zawsze mogę się wyciszyć.
~*~
Klacz szarpnęła się delikatnie, gdy wjechaliśmy między innych uczniów. Większość z nich kojarzyłam z widoku, inni podchodzili do mnie podczas pierwszej wizyty by się przywitać. Nie zwracałam na nich uwagi i stanęłam jak najdalej od całej tej grupy, by moja dziewczynka się już więcej nie stresowała. Amon, syn Aresa, patrzył na mnie pogardliwie, tak samo jak reszta dzieci boga wojny. Nie ukrywajmy, nie lubiliśmy się już od samego początku, od pierwszego spojrzenia na siebie. 
Patrzył się na mnie. Czułam jego wzrok, który spoczywał na mojej twarzy, więc delikatnie odwróciłam się w jego stronę. Zmarszczyłam brwi, gdy tylko pary zostały wyczytane, patrząc jak chłopak odbiera od Chejrona paczkę z potrzebnymi nam zadaniami.
- Cholera, już gorzej mi się trafić nie mogło...
Poprawiłam sztylety schowane pod siodłem, gdy zauważyłam, że białowłosy wyciąga w moim kierunku dłoń.
- Przepraszam za moją postawę podczas naszego pierwszego spotkania.
Zmrużyłam oczy, patrząc podejrzliwie. Nie wyglądał na osobę, której łatwo przychodzą przeprosiny. Pomiędzy nami zapadła niezręczna cisza, a ja wciąż wpatrywałam się w jego oczy. Nie widziałam w nich żadnej złośliwości czy jakiegokolwiek złego błysku, więc ujęłam delikatnie wyciągniętą dłoń.
- Spokojnie, już nawet tego nie pamiętam, Białowłosy.
Uśmiechnęłam się złośliwie, po czym jednym ruchem wskazałam wjazd do lasu. Chciałam jak najszybciej zakończyć tę głupią grę i odpocząć od tego całego zamieszania. Zerknęłam na mapę, wyszukując najbliżej znajdującej się wskazówki.
- Dobra. Pierwsza stacja znajduje się na południowym skrawku lasu. Znajduje się tam wiele skał i jam, więc jak sądzę będziemy musieli je wszystkie przejrzeć.
Zero patrzył na mnie przez chwilę i dopiero po paru sekundach uzmysłowiłam sobie pierwszą głupotę tej gry. Przecież wszyscy uczniowie, którzy przybyli w późniejszym terminie, co tyczy się większości, wcale nie znają tego terenu, nie zdążyli się rozejrzeć!
- Życzę powodzenia reszcie. Jak dobrze, że jestem z tobą w parze. Dopełniamy się, nie sądzisz?
Z moich ust wydobyło się prychnięcie, gdy tylko usłyszałam jego słowa. Od kiedy jest tak przyjaźnie do mnie nastawiony? Wciąż dziwie się niektórymi ludźmi, których nastroje zmieniają się niczym pogoda. Cóż, taka natura...
I wtedy Lyset stanęła na środku polany, dając mi znak. Jej wzrok zatrzymał się na cieniach wysokich dębów.
- Pułapka.
Strzała pomknęła w moją stronę, lecz odbiłam ją magią i zeskoczyłam zwinnie z siodła, w biegu chwytając za sztylety. Usłyszałam za plecami warknięcie Zera, jeden z atakujących zabrał pakunek od zastępcy dyrektora i pognał w głąb lasu. Chłopak na widząc co, zwrócił swojego rumaku pognał za nim. Z cienia wyszedł dobrze znany mi 'wilk'. Amon jako jedyne dziecko Aresa tak samo jak znał umiejętność zmiany swej postaci, lecz on opanował tylko tego psowatego. Na jego brązowej sierści zatańczyły promienie słońca i gdy tylko ruszył na mnie, zmieniłam swoją postać i także się na niego rzuciłam. Po chwili brąz i czerń złączyły się w walce.
<Zero?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz