4 czerwca 2016

Od Alexa

Pierwszy dzień tego dziwnego obozu. Wcale nie podobało mi się, że muszę tu być, może też dlatego, bo ceną przyjścia tutaj była śmierć mojej matki. A ojciec miał to w dupie. Ani razu nie pokazał mi, że istnieje. Po prostu nic. Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się po swoim domku, w którym byłem kompletnie sam. Domek ten jest niski, długi i mocny, z oknami wychodzącymi na morze. Ściany zewnętrzne są zrobione z szarego, szorstkiego kamienia, drewna, z kawałkami muszli, koralowców, co wygląda na dno oceanu. Bardzo mi się tu podobało, może z tego względu, że mój ojciec wybudował ten dom specjalnie dla swojego potomstwa. Moja mama zawsze mnie okłamywała, że ojciec wyruszył na podróż po ocenianie i już nigdy nie wrócił. Poznałem prawdę dopiero po dwunastym roku życia. Kiedy byłem mały, moja mama wyszła za mąż za Gabe'a, którego szczerze nienawidziłem za brak szacunku do mojej rodzicielki. Moja matka zrobiła to, a by uchronić mnie przed niebezpieczeństwami ze świata półbogów, gdyż Gabe'a maskował zapach herosa, swoim odorem. Szczerze jej za to dziękowałem, bo teraz wiedziałem chociaż kim jestem, ale ona została zabita przez Minotaura. Cała jej troska poszła na marne...Mogłem ją uratować, ale nie! Stałem ja debil i patrzyłem się z przerażeniem na włochatego stwora.
Poprawiłem maskę na twarzy, która delikatnie się z niej zsunęła i popatrzyłem na Daimona, który już biegał wokół mojego łóżka, próbując mnie zbudzić. Naprawdę słodkie stworzenie. Ubrałem na siebie zwykłe dżinsy i czarny podkoszulek, na który zarzuciłem czarną kurtkę. Oczywiście na moim ręku wciąż znajdywał się bandaż, którego nie miałem zamiaru zdejmować. Ruszyłem w stronę pawilonu jadalnego i zauważyłem, że prawie wszyscy się tam już znajdowali. Usiadłem przy stole Posejdona zauważywszy, że przy stoliku Pana Podziemi siedzą dwie osoby. I tak nie będę nic jadł, nie ściągam swej maski, więc zacząłem się przyglądać osobom, które dotarły na ten obóz. Nagle przybył Dionizos, a za nim kroczył Chejron z lekkim uśmiechem, który wszyscy odwzajemniali. Pierwsza wymieniona osoba stanęła na środku, gdy wszyscy zwrócili na niego uwagę.
- Witam was młodzi herosi! Cieszę się, że znaleźliście się tutaj i będziecie się uczyć, jak zostać prawdziwym herosem. W tym roku jestem naprawdę dumny z obozu, bo możemy w nim gościć troje dzieci Wielkiej Trójki. - powiedział patrząc na mnie i na tamtą dwójkę. Wszyscy przyglądali się mi w zdziwieniu. No tak, nie wyglądałem jak syn Posejdona, ale wcale nie chciałem tak wyglądać - Podejdźcie do mnie - odparł. Tamci stanęli obok niego, a ja z ociąganiem do nich dołączyłem. Wcale mi się nie podobało, że musiałem tutaj stać, a cała uwaga skupiała się na mnie i na tamtą dwójkę.
<Zero? Ira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz